sobota, 29 listopada 2014

Świąteczna muszka / kokardka dla psa

Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc postanowiłam zrobić Lavie "ulepszony" model muszki. Taki, żeby łatwo się go zakładało, był wszechstronny i przede wszystkim - ładny. Chyba mi się udało, bo powstała muszka 2 w 1 - albo zielona krata z czerwonym tłem, albo klasyczny czerwony. Zakłada się prosto - na gumkę. Wszystko się elegancko trzyma, wygodnie zakłada i zdejmuje.
Wygląda bardzo świątecznie, więc Lava wystąpi tak na Wigilii
Powstała w niedługim czasie, więc rozważam wykonanie kilku na sprzedaż. Czy znaleźliby się jacyś chętni? Cena do uzgodnienia :) Na pewno nie więcej, niż 30 zł.

wtorek, 25 listopada 2014

Kartki świąteczne

Jak zapowiadałam w poprzednim poście jest są i kartki dla ludzi, którzy nie są miłośnikami psów. Zdjęć niestety nie udało mi się zrobić, ale są pliki!

Jak to zrobić?
Kartka A6:
Kartkę A4 tniemy na pół i wkładamy do drukarki. W ustawieniach drukowania (Właściwości>Główne) wybieramy rozmiar A5 (Rozmiar>A5), potem zmieniamy jakość na "fotografia" lub "najlepsza fotograficzna" ("fotografia" lub "najlepsza fotograficzna" (Właściwości>Główne) i drukujemy.
Po wydrukowaniu składamy kartkę na pół i voila!

Dowolny inny rozmiar ze skali A:
Kartkę tniemy, aby miała rozmiar 2x większy niż pożądany. Wkładamy do drukarki. W ustawieniach drukowania (Właściwości>Główne) wybieramy rozmiar ze skali A (Rozmiar>A...), potem zmieniamy jakość na "fotografia" lub "najlepsza fotograficzna" (Właściwości>Główne) i drukujemy.


Pobieranie tradycyjnie: strzałeczka d wół z podkreśleniem
Pozdrawiam,
Em

poniedziałek, 24 listopada 2014

Kartki świąteczne dla miłośników psów

Święta jakby nie patrzeć już się zbliżają. Wszystkie moje przypominajki pt. "Przygotować prezenty" już codziennie rano krzyczą - wyznaję zasadę, że lepiej wcześniej mieć gotowe prezenty, bo 1) dzięki temu potem będę miała dużo czasu na pieczenie 2) wszystko jest wcześniej nieco tańsze i nie ma kilometrowych kolejek w sklepach 3) prezenty przygotowywane własnoręcznie potrzebują czasu, żeby powstać.
+ Mikołajki już za niewiele ponad tydzień.
Dla tych, którzy nie są aż tak psiolubni będą  pojutrze "zwykłe" kartki. Są już gotowe, więc się nie martwcie. Możecie zacząć biegać po sklepach w poszukiwaniu kartek wizytówkowych!



niedziela, 23 listopada 2014

Nie należy zdejmować rzepów w rękawiczkach

Ci, którzy czytają funpage'a wiedzą, że Lava przeszła poważną operację, która uratowała Jej życie.
Ci, którzy posiadają zwierzęta lub zwyczajnie są empatyczni wiedzą, że jest to bardzo trudne.
Ci, których zwierzęta przechodziły jakiś zabieg wiedzą, że są potem one gdzieś wygolone.
Tak jest z Lavą - pół brzuszka jest teraz łyse. Była też łapka po kroplówce, ale już prawie odrosła, więc nie marznie na dworze, kiedy rano pojawia się śnieg. Inaczej jest z brzuszkiem, który nadal pozostaje łysy i gładki. Kiedy jeszcze przed operacją (która była bardzo niezapowiedziana) szyłam derkę, jej jedyną funkcją miało być osłanianie przed błotem, którego jest u mnie pod domem dostatek i, ewentualnie przy większych mrozach, ogrzewać. Wersja próbna, która służy teraz jako szlafrok (o tym w następnym poście) jest kremowo(dokładnie tak jak Lava)-granatowa - dlatego jest szlafrokiem. Spacerowo-dworowa jest bardzo ładna - brązowa z błękitnym pasem pod brzuchem (nieco nieprzemyślane, bo po pierwszym dłuższym spacerku pooperacyjnym wrócił brązowy) i zapięciem z przodu. Lava wygląda w niej jak koń rycerza, ale mi to odpowiada. Dodatkowo brązowe (i w przyszłości również błękitne) ochraniacze na łapki, w razie ogromniastych mrozów, podczas których psica skacze jak baletnica, wyglądają przeuroczo :)
Podczas robienia zdjęć zewnętrznych derka była brudna pospacerowo, ale dzisiaj ją uprałam, więc są i takie "czyste". A nawiązując do tytułu posta - tak właśnie. Do Lavy przyczepił się rzep, którego niewiele myśląc chwyciłam ręką w rękawiczce i przez kolejne pięć minut przekładałam z ręki do ręki, aby wyrwały się z niego wszystkie kolce...





Pozdrawiamy,
Em i Lava

niedziela, 2 listopada 2014

Jesienne zdjęcia

Strasznie Was przepraszam, że nie pisałam tyle czasu. Aktualnie starcza mi go na niewiele przyjemności... a nawet, jeśli już go znajdę to te przyjemności nie są takie przyjemne, bo coś cały czas czeka na zrobienie... No sorry, taki mamy klimat :D
Wczoraj przez trzy godziny robiłam ciasto, a dzisiaj już go nie ma, gdybym go nie upiekła to wyszłoby na to samo w sumie... Dzisiaj udało mi się uszyć Lavie derkę, którą zobaczycie w kolejnym poście, jeśli tylko uda mi się zrobić jej zdjęcia. U konia też nie byłam od dwóch tygodni... O, właśnie! Muszę zrobić od początku czerwone owijki, bo nie spełniają warunków bezpieczeństwa - rozwinęły się, jak siedziałam na koniu, a on dzielny szedł dalej - przecież nie kazali się zatrzymywać... Poprawię też miętowy czaprak, tj. zmienię lamówkę i być może dorobię sznur ozdobny, żebym przestała myśleć o kolejnych pięciu kolorach czapraków, które powinnam mieć.