niedziela, 22 lutego 2015

Psacer prawie wiosenny

Zgodnie z zapowiedzią, kilka zdjęć Lavowo-spacerowych. Z czwartku i piątku. Na wczorajsze jeszcze przyjdzie czas :) Musimy jeszcze z psicą poćwiczyć pozowanie - utrzymanie głowy w jednej pozycji przez więcej niż sekundę niestety okazuje się być niemożliwe. Przy poprzednim aparacie nie robiło mi to różnicy, ale teraz mam możliwość ręcznego łapania ostrości, co jeszcze momentami sprawia mi kłopoty :)
Za niedługo będę odświeżać tutorial na obrożę oraz tworzyć nowy na szelki, bo materiał w słoniki jutro do nas wyjeżdża :) Kto się cieszy ręka w górę!!!

sobota, 21 lutego 2015

Stajenne zdjęcia

Dzisiaj byłam w stajni, ale nie jeździłam, jak zazwyczaj, tylko robiłam zdjęcia. Pogoda niestety nie dopisała - nie było słońca i trochę wiało, więc teraz próbuję się rozgrzać. W międzyczasie byłam z Lavą na spacerze. Wprawdzie nie pomogło mi się to dogrzać, ale jest to nasz codzienny rytuał, który łączy przyjemne z pożytecznym :) Ja robię zdjęcia, Lava hasa po krzakach, ćwiczymy posłuszeństwo, zaliczamy jeden z trzech spacerów, które są naszym dziennym minimum. Już wiecie o czym będzie kolejny post :)
Do zdjęć dzielnie pozował Sherlock, sześcioletni wałach rasy huculskiej, oraz Marcepan, sześciomiesięczny ogierek rasy małopolskiej :) 


Marcepan

czwartek, 19 lutego 2015

Szyję, bo mam nudności

Gdy byłam mała (w sumie to nadal zbyt duża nie jestem - kategoria "Blogi nastolatków" nie jest bardzo chwilowa, gdybym w przyszłym roku brała udział w konkursie nadal bym w niej pozostawała, mogłabym też powtórzyć to zdanie za dwa i trzy lata), myślałam, że człowiek ma "nudności", kiedy mu się nudzi. Idąc tym tokiem myślenia - szyję, bo mam nudności. Tak, właśnie! Oczywiście mam mnóstwo rzeczy do roboty, często korzystam z tych alternatyw - czytam, uczę się (a nawet dostaję szalone stypendium za średnią!), spędzam czas z Lavą, programuję, robię grafikę, strony... długo by wymieniać, co robię oprócz szycia i tego, co widzicie na blogu!
Od dłuższego czasu chodzi za mną kolejny zestaw: obroża + szelki. Dla Lavy rzecz jasna, bo dla kogo innego? Obserwuję różne firmy hand-made produkujące akcesoria dla psów. W sumie, przez to popadłam w taką psio-akcesoryjną manię :) To, co dotychczas tworzyłam zazwyczaj nie było do końca zaplanowane. "O, jedziemy do sklepu? To dajcie mi 10 min. Zmierzę Lavę i kupimy od razu kilka rzeczy na nową obrożę i szelki!" Da się z tego wywnioskować, że kupowałam to, co tylko mniej więcej spełniało moje oczekiwania. Nigdy nie udało mi się zdobyć spawanych D-kółek szerokości 2,5 cm; odpowiedni klips udało mi się kupić dwa razy, a regulator... mógłby być nieco dłuższy. To, co zrobiłam jest oczywiście odpowiednie, ale nie spełnia moich oczekiwań w 100%, tylko w 90%.
Właśnie dlatego chcę teraz uszyć obrożę wymarzoną! Jeszcze nie wiem, jak będzie wyglądała. Na pewno nie będzie impulsem, tak jak poprzednie, tylko czymś bardzo przemyślanym. Z softshell'owym lub nurkowym (zabawna nazwa na materiał!) podszyciem. Z solidnym D-kółkiem. Z odpowiednią regulacją. Z mocnym i w 100% "godnym zaufania" klipsem. Ładnego koloru (a nawet dwóch lub trzech!). Na kolejne lata.
Myślę o brązowych akcentach, błękicie, jasnej zieleni (odcień z wiosennego designu, który zaraz powróci!), pomarańczu i głębokiej malwie :) Coś trzeba wyeliminować, bo byłoby za dużo szczęścia... ale w sumie Lava jest psem szczęśliwym. Może obszycie z materiału, a może tasiemka? Kto wie?! Muszę przede wszystkim myśleć! Wypadałoby jeszcze, żeby koszt wykonania obroży (i szelek! zupełnie o nich zapomniałam!) nie przewyższył kosztu kupna gotowego produktu...
Ups. Zmieniłam zdanie w trakcie pisania posta :D Obroża będzie miała polarowe podszycie (tak jak szelki, które wcześniej szyłam), taśma nośna obszyta będzie tkanią, którą właśnie próbuję wybrać. Prawdopodobnie do zestawu obroża + szelki powstanie też nerka... bo kto to widział, żeby właściciel nie pasował do psa?!

Słoniki wygrały konkurs, mimo najwyższej ceny :D

Em

środa, 18 lutego 2015

Malowanie bywa nudne

Nie sądziłam nigdy, że to powiem, ale malowanie na płótnie 50x60 mnie do tego zmusiło ;)
Pierwsze dwie sesje były ciekawe, ale potem było straasznie nudno. Zwłaszcza, że wzorek, z którego malowałam nie było do końca taki, jak chciałam... Pod koniec już całkowicie straciłam chęci i przy malowaniu pominęłam kury, które szły ścieżką :)


Em


wtorek, 17 lutego 2015

Kwiatowa kosmetyczka

Kolejny "produkt z archiwum" :) Ma już dwa lata i codziennie używa jej moja Mama. Jednocześnie jest to mała reklama, ponieważ jest wszystkim pokazywana i zachwalana. Bardzo spodobał mi się ten materiał i żałuję, że nie mam go więcej. Chociaż z drugiej strony dzięki temu produkty z niego wykonane są niemalże unikatowe!
A wróżkowa broszka... Jest dla nas bardzo ważna, więc wróżka siedzi właśnie na tym kwiatku...


Pozdrawiam,
Em

poniedziałek, 16 lutego 2015

Kolejny miś z archiwum :)

Tym razem brązowy i... grubiutki! Czerwona kokardka zdecydowanie dodaje mu uroku :) Jasne dłonie i stopy ładnie kontrastują z brunatnym futrem, a błyszczące oczy wyróżniają się z gąszczu włosia. Niestety niewielkie uszka są prawie niewidoczne, ale z całą pewnością miś ma dobry słuch! Sprawdzałam :)
Alfred, bo tak misiak ma na imię, ma ciekawą historię związaną z jego głową mocowaną na "zawiasie". Otóż po zakończeniu szycia i łączenia wszystkich elementów zachwycałam się jego miękkim brzuchem i wielkością (ok. 40 cm). Podrzucałam, żeby sprawdzić mocowania, przytulałam i tarmosiłam - nic mu się nie działo, więc postanowiłam, że w nocy będzie siedział na mojej poduszce, żeby było mu raźniej :) Rano chciałam nadal testować - w tym celu musiałam zdjąć go z poduszki. Złapałam za głowę Alfa i została mi w ręce - bez ciała rzecz jasna! Bardzo się tym zdziwiłam. Zabrałam się za oglądanie i okazało się, że łepek nie był w ogóle przyszywany - trzymał się tylko na szpilkach :D


Pozdrawiam,
Em

niedziela, 15 lutego 2015

Każdy kiedyś musi zacząć...

... nie ważne CO zacząć! Ważne, żeby sprawiało przyjemność, pomagało zająć jakoś czas wolny, rozwijało PASJĘ!
Ostatnio często na blogu pojawiają się moje archiwalne twory... Sprzed kilku lat. Nadal je mam: stoją na półce przy moim łóżku, w specjalnym kąciku z tymi rzeczami, których człowiek się nigdy nie pozbędzie, bo to nie są rzeczy, tylko wspomnienia. Uważam, że każdy powinien mieć takie miejsce, w którym przechowuje te przedmioty, które są ważne dla jego serca.
Dzisiaj chciałam przedstawić Wam misia, który był drugą DUŻĄ zabawką, jaką wykonałam. Ma ok. 30 cm wzrostu i jest baaaardzo miękki. Może z wyjątkiem miejsc, w których łączą się poszczególne elementy - tam znajdują się "zawiasy". Tak naprawdę, to powinno się na nie mówić "stawy", ale wolę to moje słowo :) Kokardka na szyi misia dodaje mu uroku, a wielki nos powoduje, że gdy na niego patrzę, myślę, że biedak musi mieć kłopoty - z takim nochalem na pewno ma dobry węch i  wszystkie zapachy czuje jeszcze lepiej niż ja, więc cały czas chce mu się jeść (wiedzcie, że u mnie w domu czasami tak pysznie pachnie, że aż zaczynam się ślinić, co rzadko mi się zdarza. Jest tak, gdy mój Tata zabiera się za robienie gulaszu, lub Mama robi zupę pomidorową :*) Oczy misia zrobiłam z guzików na stopce i obszyłam je czarnym filcem, dzięki czemu ładnie wystają z futerka i miś dobrze widzi ;)



Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli,
Em

sobota, 14 lutego 2015

Muffinki waniliowe

Muffinki już upiekłam, więc porobiłam im zdjęcia. Przypomniałam sobie przy okazji, że tych waniliowych nie ma jeszcze na blogu! To niedobrze, więc postanowiłam to zmienić i podzielić się z Wami tym prostym przepisem :)

piątek, 13 lutego 2015

Trzeba korzystać z zimy

Tak jak w tytule - była przez kilka dni i poszła. Całę szczęście, że udało mi się zrobić kilka śniegowych zdjęć. Korzystałam z nowego aparatu, który powinien pomóc mi przetrwać brak czegoś bardziej zaawansowanego (chodzi mi głównie o możliwość zmiany obiektywu...). Oprócz tego część zdjęć wykonałam moim "normalnym" sprzętem, którym fotografuję większość moich wyrobów. Zapomniałabym! Kilka wykonałam lustrzanką znajomej, której bardzo dziękuję za pożyczkę!
Zdjęcia inne niż zazwyczaj - nie to coś, co z założenia jest makrem, nie "produkty", a portrety.
Przepraszam za wszystkie błędy... Dopiero uczę się obsługiwać nowy aparat, a jest on zupełnie inny od mojego podstawowego - wszystkie pokrętła ma do ręcznej obsługi, a nie guziczkowe. To zupełnie zmienia postać rzeczy!
Wybaczcie mi podpisy, nie mogłam się powstrzymać :)

Czuję chrupka!

środa, 11 lutego 2015

Znów zapomniałam upiec muffinki...

... Od tygodnia chcę to zrobić, bo muszę wypróbować rady co do ich fotografowania. Mogłabym też wstawić nowe zdjęcia do przepisu, pobawić się moim starym-nowym aparatem (ha! Teraz mam dwa!)...
Ale tak naprawdę, to chciałam Wam podziękować za głosy, dzięki którym przeszłam do kolejnego etapu z czwartej (a może jednak trzeciej? Dwa pierwsze miejsca miały jednakową ilość głosów!) pozycji. Wiem, że głosowało na mnie dużo Osób. Bardzo Wyjątkowych Osób. Chciałabym móc każdej z nich podziękować osobno, ale wiem, że to niemożliwe - mieszkają we wszystkich zakątkach Polski...
A obraz... historię do niego, dopiszcie sami. Każdy taką, jaką chce.


Pozdrawiam,
Em

wtorek, 10 lutego 2015

Króliki zmienno-nastrojowe

Kilka lat temu dostałam królika z alelale. Bardzo mi się spodobał i chciałam mieć kilka podobnych. Właśnie dlatego trzy lata temu, gdy szycie było dla mnie męczącą przyjemnością, a nie przyjemnością uszyłam całe stado małych króliczków i dwa króliki nieco większe. Wyszły jak wyszły - krzywe, wypchane watą, więc się pozbijały i... zabawne, a o to przecież chodziło najbardziej. Byłam nimi zachwycona - sposobem wykonania, idealnością ;) Jak widzicie, każdy kiedyś był początkujący.





Pozdrawiam,
Em
PS Wykonanie takiego królika jest bardzo proste - rysujemy na papierze kształt ciała i oczu, wycinamy po dwa razy oraz cztery razy uszka. Naszywamy oczy i wyszywamy źrenicę oraz buźkę na jednej połówce i obrażoną minę na drugiej. Zszywamy uszy i wkładamy między ciało, zaszwamy i wypychamy, zamykamy dziurę :)
PSS O 12:00 kończy się głosowanie. To ostatnia chwila, żeby pomóc mi dostać się do kolejnego etapu!

poniedziałek, 9 lutego 2015

Całkiem pierwszy obraz...

...powstał w kwietniu 2012 roku :)
Nie obyło się oczywiście bez pomocy moich ówczesnych Nauczycieli, którym bardzo dziękuję za wprowadzenie mnie w świat malarstwa, pokazanie, do czego służy który pędzel i jak się nazywa; który kolor to sjena a który sjena palona (swoją drogą nadal się mylę, trudne to).


Jestem szczególnie dumna z drzew i łączki. Nie wiem co, w nich takiego jest, ale wyglądają bajkowo i naturalnie zarazem.

Przypominam o głosowaniu. Został już tylko jeden dzień!
Em

niedziela, 8 lutego 2015

Torba plażowa


Tak jak pisałam kilka postów temu - odkopuję ostatnio te moje dzieła, których nie ujrzał jeszcze blog, a powstały dawno temu.
Na dzisiaj wybrałam torbę plażową, którą uszyłam dwa lata temu przed wakacjami. Była to jedna z pierwszych plażówek, zaraz potem zaczęłam szyć je w ilościach hurtowych, jak na moje dotychczasowe standardy :) Wszyscy znajomi prosili, żebym takie im uszyła, więc siadałam do maszyny i powstawały kolejne i kolejne. W większości są już umieszczone na blogu (lato 2013).

Przypominam o głosowaniu!
Em

sobota, 7 lutego 2015

Kwiaty


Dzisiaj będzie o kwiatach. Zostały namalowane już jakiś czas temu... Mi się (znów o misiach?) jakoś specjalnie nie spodobały, ale moja Mama jest ich wielką fanką.
Taki obraz jest dość prosty w malowaniu, gdy lubi się szpachelkę. Ja niestety jej nie lubiłam, nie lubię i nigdy nie polubię. Powód jest prosty - jedna pomyłka i trzeba skrobać... To zdecydowanie NIE jest miłe :)

Pozdrawiam,
Em

piątek, 6 lutego 2015

Pierwsza zabawka ever

Tak, to nie był mądry pomysł. Wcześniej zdarzyło mi się jedynie wyszywać, raz użyłam maszyny... Zabrałam się za misia, z grubego filcu, we wzorki. PRZESTRZENNEGO! Miałam książkę, która zawsze mnie kusiła - "Szyjemy pluszowe misie dla naszych pociech". Od dłuższego czasu chodziły za mną "Misie na cztery pory roku". Mojego misia postanowiłam zmodernizować. Był to ten wiosenny, lecz różowy. Szyłam go ręcznie przez tydzień, ale byłam bardzo z tego zadowolona. Sylwester - wszyscy wokół się bawią, a ja siedzę obok lampy i szyję. Bywa. Wszędzie ze mną chodził :)

czwartek, 5 lutego 2015

Dzikie niedźwiedzie z obłędem w oczach

Żeby Was trochę nastraszyć. Jak nie będziecie głosować i zachęcać do tego znajomych to Was takie straszne stwory napadną! Widzicie te oczy? Są strrraaaszne!
Żarcik, że tak powiem :) Ale nie obraziłabym się, gdybym do wtorku znajdowała się w pierwszej dziesiątce w mojej kategorii...


Misie powstały 24 grudnia 2013 z wzoru znajdującego się w książce "Przytulanki szmacianki". Dlaczego akurat w Wigilię? To proste! Dostałam wtedy książkę i chciałam ją od razu wypróbować :D Chyba zdała testy.

Pozdrawiam,
Em
PS I pamiętajcie. Misie wiedzą gdzie mieszkacie, mają super węch, jeśli chodzi o adresy :D

środa, 4 lutego 2015

Nerka

Jak wspominałam kilka postów temu - wstawiam teraz na bloga rzeczy, które powstały dawno temu i czekały na zyskanie sławy :) Niektóre przeleżały kilka miesięcy, inne ponad dwa lata (wcześniej były w galerii, nieopisane, teraz, jako że zmieniłam jej formę - czekają na własne posty).
Jest bardzo przydatna - chodzi ze mną na każdy spacer. Mam w niej duży zapas chrupek, gwizdek, kliker i ewentualnie jakieś dodatki - w zależności od potrzeby. Pomieści wszystko, jest jak torba Marry Poppins, która to trzymała w niej łóżko i kilka innych przedmiotów :) Mimo tego, że nerka jest pomarańczowa nie brudzi się bardzo szybko - na zdjęciu jest nieuprana, używana regularnie od ponad ośmiu miesięcy. Kółko, które znajduje się po prawej (zakładając, że nerkę mamy założoną) służy do przypinania smyczy, gdy nie chce mi się jej trzymać. niestety nie pomyślałam przy mocowaniu - powinno być z lewej, żeby w razie przyczepienia do siebie psa chrupki nadal były z przodu...


Miłego dnia!

wtorek, 3 lutego 2015

Blog Roku 2014

Dzisiaj zaczyna się głosowanie na bloga roku 2014. Startuję w kategorii Blogi nastolatków. Być może jest to nieco szokujące, ale taka jest prawda. Wszystko to, co prezentuję na blogu jest efektem tylko i wyłącznie mojej pracy. Lubię, gdy ktoś docenia to, co robię, lubię się tym dzielić. Właśnie dlatego założyłam bloga.
Teraz chciałam prosić Was o pomoc, tak jak rok temu, gdy chciałam mieć 12 000 wejść. Wtedy się udało, nawet z nadmiarem. Tym razem pragnę czegoś więcej. Czegoś, co niestety wymaga wydania pieniędzy. Głosowanie na bloga roku odbywa się drogą SMSową. Cały dochód zostanie przekazany na fundację Dzieci Niczyje. Koszt SMSa to 1,23. Wiadomość o treści D11575 należy wysłać na numer 7122.
Można oddać tylko jeden głos. Czas mamy do 10 lutego (12:00).

Będę wdzięczna za rozpopularyzowanie banneru :)

Dla osób lubiących wygodę :) Stopka do maila/małe wygodne coś

Pozdrawiam i proszę o głosy,
Em

niedziela, 1 lutego 2015

Szlafroko-derka dla psa

Do szpitala zawoziliśmy Lavie rzeczy pachnące domem, po powrocie do domu praliśmy je, żeby nie pachniały szpitalem. Teraz znów je pierzemy, bo psica pachniała szpitalem i te rzeczy też nim znów pachną. Lavę też w sobotę tydzień po operacji uprałam, zęby umyłam i pazury (prawie wszystkie) udało mi się obciąć, dzisiaj spa ciąg dalszy - pazury na tylnych łapkach wciąż czekają z niecierpliwością na obcięcie. Okolice blizny też należałoby delikatnie oczyścić, bo tam jej nie myłam, żeby niczego nie podrażnić...
W każdym razie, żeby jak zwykle każde miejsce, w którym położy się Lava po kąpieli nie było wilgotne i żeby nie było jej zimno założyłam jej derko-szlafrok. Wyglądała na całkiem zadowoloną :) Bo zamiast szorować ją ręcznikami tylko najmokrzejsze miejsca wytarłam, a potem suchy ręcznik ową derką przykryłam i voila! Można nawet się bawić (tak, pies dwa tygodnie po operacji się bawi).
Wyschła szybciej niż zazwyczaj, a dom nie był mokry - mi to odpowiada, Lavie chyba też, aczkolwiek wycieranie zadka nadal uwielbia!