niedziela, 20 września 2015

Wakacyjnie rzecz biorąc...

... to wakacje zaczną się za 278 dni. Lepiej? Nie. Powiedziałabym wręcz, że gorzej, chociaż... Jeśli spojrzeć na to przez pryzmat liczby dni wolnych, których jest... Dużo (skleroza mnie wzięła przez konieczność zapamiętania wielu rzeczy, które mi się nie przydadzą), prawie połowa :)
Jeśli chodzi o moją regularność, to postaram, się żeby było tak jak teraz lub częściej, ale nic na siłę, bo nie chcę pisać bezsensownych rzeczy i prezentować powtórek (może oprócz nieśmiertelnych szelek w ujęciach nocnych, ale to nie powtórka, bo były tylko ujęcia dzienne, a to duża różnica).
A zawartość tego tu posta? Zdjęcia. Znów zdjęcia, ale tak wyszło. Uszyłam kilka rzeczy, ale nie potrafię ich opisać, więc musicie zaczekać na przypływ weny.
I nawet ten słup mi nie przeszkadza, wprowadza pewien zamęt, niepokój. W tej błogości i zwykłej, szarej codzienności.
Możecie się szykować na kolejne zdjęcia. Rudzików, błotnistej Lavy... otóż właśnie codzienności. A może i jakiś filmik podsumowujący wakacje i... codzienność?



Em

niedziela, 6 września 2015

Kwieciste szelki norweskie

Chyba już się zorientowaliście, że ostatnio z regularnością pisania jest u mnie słabo... Tzn. jest regularnie - co dwa tygodnie. Ale to chyba jednak trochę za mało. Postaram się teraz, aby posty pojawiały się raz w tygodniu, właśnie w niedzielne popołudnia. Mam dużo wakacyjnych zdjęć, kilka uszytków, zabieram się za kolejne i zastanawiam się nad dodaniem do bloga kolejnego tematu - moich i Lavy zmagań kynologicznych. W końcu to blog o moich pasjach, a te właśnie zmagania są jedną z nich, w dodatku jestem coraz bardziej wciągnięta... Zobaczymy, czy będę w stanie o tym w ogóle pisać :)
Co do szelek - jestem ostatnio absolutnie zakochana w tym materiale, a Lava jest widywana poza domem tyko w nich, ale już niedługo - idzie błotnista jesień i zima, a co za tym idzie - sezon spacerowania w szelkach nieśmiertelnych (jak dotąd), mam nadzieję, że przeżyją nadchodzący sezon!