niedziela, 29 listopada 2015

Nutka kynologii pośród ścinków

Zapowiadam tą "nowość" od dłuższego czasu, ciężko mi się zebrać, może trochę się boję? Ale czego? Sposobu, w jaki odbiorą to Ludzie, którzy motywują mnie do działania? Bez sensu.
Przez całe lato kręciłam krótkie klipy, niekiedy nieco bezsensowne. Przedstawiały one nasze codzienne czynności z Lavą - spacer, zabawę. Sprawiało mi to wielką przyjemność. Gdy ciepłe dni chyliły się ku końcowi postanowiłam zrobić coś więcej - wzięłam ze sobą wsparcie i statyw i poszłam do parku, aby nagrać coś więcej, coś, co bardziej podsumuje naszą współpracę. I miałam już materiały, bardzo dużo materiałów. Kilka godzin materiałów. Uruchomiłam odpowiedni program wybrawszy wcześniej muzykę, która towarzyszyła mi przez kilka tygodni w głębi głowy. Złączyłam wszystko w całość. I się załamałam. Wiele pracy, wysiłku i... poświęceń, a film nie jest w stanie "opuścić" programu. Bo nie. Przez prawie trzy miesiące na środku pulpitu leżał folder, na który nawet nie chciałam patrzeć, bo robiło mi się zwyczajnie smutno, że prawdopodobnie będę musiała zacząć od początku, a nie chcę, wyszło przecież idealnie, prawie dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Tu wkroczyło do akcji Wsparcie z za granicy. I w ciągu dwóch dni otrzymałam filmik w normalnym formacie... Czasami trzeba się zwrócić o pomoc do Kogoś Bardziej Doświadczonego. Kogoś, kto nam pomoże i wyjmie z nory pełnej frustracji.
Takim oto sposobem powstał nasz nowy filmik - mój i Lavy. Pokazuje naszą codzienność, nic nowego. Tylko praca, a nawet współpraca. Tylko tyle. Jednocześnie i aż tyle. Jestem dumna z tego co osiągnęłyśmy w ciągu niedługiej świadomej pracy, w której ja byłam pewna tego co robię, nie bałam się popełnienia błędów, które są przecież nieuniknione.
Chciałabym, aby każdy miał w życiu takiego Współpracownika, który jest w stanie go tyle nauczyć. Bo Lava nie jest łatwym Współpracownikiem. Ma swoje wymagania dotyczące tego, co danego dnia robimy, nie mogę przekroczyć pewnej granicy, bo zwyczajnie odmówi wykonania zadania. My też tak mamy - gdy zbyt długo będziemy się czegoś uczyć przestaniemy zapamiętywać i rozumieć. To właśnie trzeba zrozumieć pracując w Zespole. Czasami jest to trudne. Przecież chcemy więcej i więcej. A czasami trzeba się zatrzymać w tej pogoni. Zatrzymać i pójść na spacer.
Taki przekaz, mniej lub bardziej motywujący, mam dla Was na dziś :)
Chyba będę pisać tu o moich zmaganiach z Lavą, bo pozwala mi to bardziej zrozumieć to, co dzieje się między nami :)

Co do skoków za frisbee - przed diagnozą czerpałyśmy z tego dużo radości, ale musiałyśmy zostawić ten rodzaj aktywności :)

Em

sobota, 21 listopada 2015

Muffinki waniliowe z polewą czekoladową i m&m'sami

Na blogu szykuje się kilka nowości - stworzyłam nowy design i szalenie mi się podoba, ale muszę się z tym jeszcze przespać! Jest prosty i bardzo czytelny, więc mam nadzieję, że przypadnie do gustu także Wam :)
Dawno temu zapowiadałam też nowy filmik z Lavą, ale miałam spore problemy z wyrenderowaniem, bo pod sam koniec cały proces się zawieszał. wczoraj postanowiłam skonsultować się ze Specem w tej kwestii i chyba jesteśmy na finiszu, więc jak tylko otrzymam filmik to go dostaniecie!
A wracając do tematu posta - wraz z moją siostrą od jakiegoś czasu regularnie próbujemy swoich sił w tworzeniu przepisów muffinkowych. Raz się udaje, raz nie. Wczoraj zabrałyśmy się za coś, co z pozoru może brzmieć nieco dziwnie, ale jest absolutnie prze-pysz-ne!
Żebyście nie musieli się już męczyć - łapcie przepis!