Podczas jednego z psich spacerów spotkałam takie śliczne czerwone owocki. Oczywiście przed wyjściem z domu długo zastanawiałam się czy wziąć obiektyw "do krzaków", i zrezygnowałam... pobiegłam więc do domu, odstawiłam Beosia (A dla czego? O tym na drugim blogu, tu mogę napisać, że urwis z niego!) i wróciłam z Lavą obfotografować kuleczki.
Em
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz