wtorek, 15 sierpnia 2017

Obroże dla "rodzeństwa"

Chyba to podchodzi już pod chorobę, ale kocham obroże. Nie mam ich bardzo wielu, ale lubię co jakiś czas uszyć nową - po pierwsze to niezwykle odprężające, a po drugie - lubię nowe psie outfity ;)
Kiedy okazało się, że Bejuszek jest na świecie i czeka na mnie na drugim końcu Polski, uznałam że muszę uszyć dwie bardzo podobne obroże na specjalne okazje, żeby pieski wyglądały jeszcze słodziej ;)
Niestety jakoś tak wyszło, że Lava chodziła w swojej obroży na brudne spacery i musiałam wrzucić akcesorium do prania, wtedy okazało się, że materiał nie był dobrze zafarbowany i niektóre trójkąciki się rozmazały :( Bejq nie był jeszcze dobry rozmiarowo, więc nie mam wspólnego psiego zdjęcia w tych obrożach, ale obiecuję kiedyś to nadrobić - dzisiaj szyja B zaliczyła egzamin rozmiarowy i dostała zielone światło na przywdziewanie tego uroczego naszyjnika.



Em