czwartek, 28 maja 2015

Szelki a'la Julius-K9 IDC Power

Od bardzo dawna "chorowałam" na szelki firmy Julius-K9, model IDC Power. Słyszałam o nich wiele pozytywnych opinii, że rzeczywiście są nieśmiertelne, psy je lubią... Wszystko, co mówi firma jest prawdą. Moja miłość do nich nie malała, tak samo jak ich cena :) Owszem, nieśmiertelność jest warta wszystkiego, ale to nie zmienia faktu, że mogę spróbować uszyć podobne. Nie są idealnie idealne, np. siodełko wyszło dość nierówne. Jedyną rzeczą, w której moje szelki przewyższają te Juliusowe, jest to, że ich główna część została wykonana w całości z ortalionu, więc w ogóle nie nasiąkają, zarazem jest to pewien minus, bo co kilkanaście minut muszę je z Lavy zdejmować, aby się ostudziły, co zajmuje minutę-dwie :) Czyszczenie przebiega tak samo jak w oryginale, może nawet lepiej. Wystarczy wilgotna gąbka (niestety na zdjęciach studyjnych zapomniałam doczyścić zapięcie :().
Lava będzie dobrze widoczna na drodze, czy spacerach po ciemku, bo nie dość, że ortalion, który zamówiłam jest jednak bardziej odblaskowo-żółty, a nie limonkowy, to jeszcze na pasku piersiowym umieściłam odblask, który odblaskiem jest w rzeczywistości. Dodatkowym aspektem bezpieczeństwa jest ogromne zapięcie do smyczy - 4cm. Mogę szybko ją zapiąć i mam 200% pewności, że się nie rozegnie.
Suczi jest chyba zadowolona ze wszystkiego, co na sobie nosi (wyjątkiem były kupione kiedyś szelki "trójkątne"), więc nie mogę mówić nic o tym, że są fantastyczne, bo pies aż sam podchodzi, bo Lava reaguje tak na wszystko (w tej chwili dodatkowym sygnałem jest trzymanie aparatu) - zakładanie "ubranka" oznacza spacer.

sobota, 23 maja 2015

Bardzo dziewczęca obroża półzaciskowa

Od dłuższego czasu marzyłam o takiej mega dziewczęcej obróżce dla Lavy. Bardziej odświętnej, do szpanowania psem w mieście :D Pierwszy nasz model półzaciskowy, aby psica była bardziej sterowna, żeby nie musiała być odziana również w szelki, bo jak miasto, to i kaganiec, więc zestaw kaganiec-obroża-szelki wyglądałby dosyć "ciężko" na Lavie, która mimo swojej labradorowatości masywna nie jest.
Materiał z podszewki kurtki i kapelusza Petroneli wydały mi się idealne, bardzo dziewczęce, wyjściowe i delikatne, moje marzenie. Lava wygląda bardzo uroczo i cukierkowo :)
Uszycie tej obroży to chyba mój rekord, 15min to chyba maksymalna ilość czasu, którą przeznaczyłam na jej zmierzenie, wycięcie materiału itd.
Chciałam podziekować Kasi, od której dostałam wszystko, czego użyłam do uszycia - okucia, taśmy, materiał, polar. Ferie, urodziny, imieniny z ostatnich kilku lat były dla mnie doskonałym źródłem szyciowych akcesoriów.
A Anita jest dobrodziejką, bo pozwala mi się bawić swoim aparatem, czego efektem jest ponad 200 zdjęć wykonanych w ciągu kilku godzin, wiele z nich pojawi się w najbliższym czasie na blogu :)


sobota, 16 maja 2015

Psie oblicze

Mimo szalonej zabawy z kolegą Lava wyglądała jak Lava podczas zabawy, nie tak, jak ostatnio :D Ponownie poranny spacer, jednak nieco późniejszy niż ostatnio (7.30). Słońca zbyt wiele nie było, ale i tak zdjęcia wyszły bardzo ładne, jak na mój gust!
Obiecuję, że już niedługo pojawi się post szyciowy, nie zdjęciowy. Pogoda jest tak ładna, że więcej fotografuję, co powoduje większą ilość zdjęć na blogu. Jakby nie patrzeć jest on o wszystkim, więc... jest na nim wszystko!


sobota, 9 maja 2015

Się ujawniła...

... Lava. Z tym, że nie jest labradorem! Tylko wszystkim w jednym :D Coraz bardziej lubię się z moim aparatem!

wtorek, 5 maja 2015

Co by było gdyby...?

Post miał się ukazać jutro, ale nie wytrzymam.
...mieć większość umiejętności Lavy w jednym miejscu? Na przyszłość, na pamiątkę. Żeby móc wysłać do Znajomych za granicę, pokazać światu to, co wspólnie wypracowałyśmy.
Patrząc na inne psy - nie jest to coś, co daje "efekt WOW", ale jak dla mnie - coś fantastycznego, nasza relacja, wspólna praca, godziny poświęcone na naukę. Wiele było momentów, kiedy się załamywałam, bo po długim czasie trybu "posłuszeństwo ON" Lavie włączał się guzik "inteligencja OFF" i rozrywała obrożę, żeby przebiec przez ulicę (dzięki Bogu niezbyt ruchliwą) do innego psa...
No właśnie - bo nie zawsze jest tak kolorowo, jak to co widać poniżej. Ale do tego dążymy, czasem musimy zrobić krok w tył, żeby zrobić dwa do przodu. Lava jest z natury dominująca, nie jest szczeniaczkiem z reklamy papieru toaletowego, o nie! Była koszmarna, chociaż ja się wtedy tym zachwycałam żyjąc w błogiej nieświadomości, że jest okropna ;)
Nie jest łatwo nauczyć takiego potworka niektórych rzeczy. Czasami używa za dużo mózgu, bo chce zrobić coś "bardziej", widać to w slalomie między nogami - najchętniej wskoczyłaby mi na plecy, albo kicała przez udo, czy też ganiała się po łące. Jest bardzo energetyczna, więc podczas nauki, zwłaszcza, gdy nie może czegoś pojąć, potrafi zacząć mnie przepraszać (wtedy chodzi wokół mnie ze smutnymi uszkami i próbuje lizać po twarzy), albo wygasza się (cała robi się klapnięta i najchętniej zapadłaby się pod ziemię - w takiej sytuacji pozostaje poprosić o wykonanie najprostszej komendy i w nagrodę zrobić coś, co sprawia jej ogromną przyjemność).
Lava jest typem "hurra, ale super, zabawa, nauka, zrobię wszystko, o co prosisz, na koniec świata i jeszcze dalej, jupiiii!!!", więc czasami nieco utrudnia naukę, ale lubię w Niej ten pozytywizm, bo potrafi mnie rozbawić w najmniej oczekiwanej sytuacji, nie można się na nią długo gniewać.
Ostatnio udało mi się podskoczyć w hierarchii :) Tak właśnie, chyba stoję na schodku razem z tatą, tj. Męską Ręką, lub - jak On sam mawia - może nieco wyżej. Wiąże się to z faktem, że czasami muszę udawać obrażoną i być wredną, kiedy zrobi coś niewłaściwego, lub nieco przyśpieszyć przy przechodzeniu przez drzwi :D Nigdy jednak nie potrafię się długo gniewać, w takiej sytuacji albo się od Lavci odcinam na chwilę, bo nie wytrzymuję jej błagalnego spojrzenia "błagam, wybacz mi, to się już nigdy nie powtórzy, obiecywam!", albo... (próbuję się powstrzymywać!) wybaczam, co zbyt wychowawcze chyba nie jest ;)
Nauczenie sie tego wszystkiego, co jest przedstawione w filmiku zajęło nam całe Lavowe życie, czyli 8 lat, 4 miesiące i 25 dni (pierwsze 28 dni była ze swoją mamusią, ale wtedy zapewne załapała co nieco z psiego savoir vivre). Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym o czymś nie zapomniała - "akuku" nie zostało nagrane, więc szykujcie się na kolejną część. Kiedyś. Ujrzycie dopracowany slalom między nogami, trupa i "bajbaja" oraz nauczymy się "wstydź się", "obejdź" i kilku innych zabawnych rzeczy, "obiecywam"!
Teraz, po tym przydługim wstępie - zapraszam na seans :)
Aha... To stworzenie obok Lavy to ja :)


Piąteczka!
Em

niedziela, 3 maja 2015

Górska wspinaczka Jeży

Siedzą sobie w folderze, takie ciche, zapomniane. Zdjęcia tak konkretnie. Jeszcze konkretniej z górskich wakacji, a najkonkretniej - Jeżowa wycieczka.
Stworki wszystkim znane są bardzo ciekawskie i nigdy nie odpuszczą, jeśli jest coś, na co można wejść!