wtorek, 5 maja 2015

Co by było gdyby...?

Post miał się ukazać jutro, ale nie wytrzymam.
...mieć większość umiejętności Lavy w jednym miejscu? Na przyszłość, na pamiątkę. Żeby móc wysłać do Znajomych za granicę, pokazać światu to, co wspólnie wypracowałyśmy.
Patrząc na inne psy - nie jest to coś, co daje "efekt WOW", ale jak dla mnie - coś fantastycznego, nasza relacja, wspólna praca, godziny poświęcone na naukę. Wiele było momentów, kiedy się załamywałam, bo po długim czasie trybu "posłuszeństwo ON" Lavie włączał się guzik "inteligencja OFF" i rozrywała obrożę, żeby przebiec przez ulicę (dzięki Bogu niezbyt ruchliwą) do innego psa...
No właśnie - bo nie zawsze jest tak kolorowo, jak to co widać poniżej. Ale do tego dążymy, czasem musimy zrobić krok w tył, żeby zrobić dwa do przodu. Lava jest z natury dominująca, nie jest szczeniaczkiem z reklamy papieru toaletowego, o nie! Była koszmarna, chociaż ja się wtedy tym zachwycałam żyjąc w błogiej nieświadomości, że jest okropna ;)
Nie jest łatwo nauczyć takiego potworka niektórych rzeczy. Czasami używa za dużo mózgu, bo chce zrobić coś "bardziej", widać to w slalomie między nogami - najchętniej wskoczyłaby mi na plecy, albo kicała przez udo, czy też ganiała się po łące. Jest bardzo energetyczna, więc podczas nauki, zwłaszcza, gdy nie może czegoś pojąć, potrafi zacząć mnie przepraszać (wtedy chodzi wokół mnie ze smutnymi uszkami i próbuje lizać po twarzy), albo wygasza się (cała robi się klapnięta i najchętniej zapadłaby się pod ziemię - w takiej sytuacji pozostaje poprosić o wykonanie najprostszej komendy i w nagrodę zrobić coś, co sprawia jej ogromną przyjemność).
Lava jest typem "hurra, ale super, zabawa, nauka, zrobię wszystko, o co prosisz, na koniec świata i jeszcze dalej, jupiiii!!!", więc czasami nieco utrudnia naukę, ale lubię w Niej ten pozytywizm, bo potrafi mnie rozbawić w najmniej oczekiwanej sytuacji, nie można się na nią długo gniewać.
Ostatnio udało mi się podskoczyć w hierarchii :) Tak właśnie, chyba stoję na schodku razem z tatą, tj. Męską Ręką, lub - jak On sam mawia - może nieco wyżej. Wiąże się to z faktem, że czasami muszę udawać obrażoną i być wredną, kiedy zrobi coś niewłaściwego, lub nieco przyśpieszyć przy przechodzeniu przez drzwi :D Nigdy jednak nie potrafię się długo gniewać, w takiej sytuacji albo się od Lavci odcinam na chwilę, bo nie wytrzymuję jej błagalnego spojrzenia "błagam, wybacz mi, to się już nigdy nie powtórzy, obiecywam!", albo... (próbuję się powstrzymywać!) wybaczam, co zbyt wychowawcze chyba nie jest ;)
Nauczenie sie tego wszystkiego, co jest przedstawione w filmiku zajęło nam całe Lavowe życie, czyli 8 lat, 4 miesiące i 25 dni (pierwsze 28 dni była ze swoją mamusią, ale wtedy zapewne załapała co nieco z psiego savoir vivre). Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym o czymś nie zapomniała - "akuku" nie zostało nagrane, więc szykujcie się na kolejną część. Kiedyś. Ujrzycie dopracowany slalom między nogami, trupa i "bajbaja" oraz nauczymy się "wstydź się", "obejdź" i kilku innych zabawnych rzeczy, "obiecywam"!
Teraz, po tym przydługim wstępie - zapraszam na seans :)
Aha... To stworzenie obok Lavy to ja :)


Piąteczka!
Em

7 komentarzy:

  1. Emi, oglądam... i oglądam... i jestem pod coraz większym wrażeniem :) gratuluję :) super wam to wszystko wychodzi i aż miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Kiedyś pokarzemy Ci na żywo!

      Usuń
    2. byłoby super :) musimy to jakoś zorganizować :)

      Usuń
  2. Z wielką przyjemnością obejrzałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Em, świetny ten film, nie tylko z powodu umiejętności cudownej Lavy (nawet jak coś nie do końca jest uładzone, to jest fajne, bo prawdziwe). Pokazzuje radość życia i radość przyjaźni i to mu daje taki specjalny wdzięk:)

    OdpowiedzUsuń