Od bardzo dawna "chorowałam" na szelki firmy Julius-K9, model IDC Power. Słyszałam o nich wiele pozytywnych opinii, że rzeczywiście są nieśmiertelne, psy je lubią... Wszystko, co mówi firma jest prawdą. Moja miłość do nich nie malała, tak samo jak ich cena :) Owszem, nieśmiertelność jest warta wszystkiego, ale to nie zmienia faktu, że mogę spróbować uszyć podobne. Nie są idealnie idealne, np. siodełko wyszło dość nierówne. Jedyną rzeczą, w której moje szelki przewyższają te Juliusowe, jest to, że ich główna część została wykonana w całości z ortalionu, więc w ogóle nie nasiąkają, zarazem jest to pewien minus, bo co kilkanaście minut muszę je z Lavy zdejmować, aby się ostudziły, co zajmuje minutę-dwie :) Czyszczenie przebiega tak samo jak w oryginale, może nawet lepiej. Wystarczy wilgotna gąbka (niestety na zdjęciach studyjnych zapomniałam doczyścić zapięcie :().
Lava będzie dobrze widoczna na drodze, czy spacerach po ciemku, bo nie dość, że ortalion, który zamówiłam jest jednak bardziej odblaskowo-żółty, a nie limonkowy, to jeszcze na pasku piersiowym umieściłam odblask, który odblaskiem jest w rzeczywistości. Dodatkowym aspektem bezpieczeństwa jest ogromne zapięcie do smyczy - 4cm. Mogę szybko ją zapiąć i mam 200% pewności, że się nie rozegnie.
Suczi jest chyba zadowolona ze wszystkiego, co na sobie nosi (wyjątkiem były kupione kiedyś szelki "trójkątne"), więc nie mogę mówić nic o tym, że są fantastyczne, bo pies aż sam podchodzi, bo Lava reaguje tak na wszystko (w tej chwili dodatkowym sygnałem jest trzymanie aparatu) - zakładanie "ubranka" oznacza spacer.