Po pierwsze przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale jakoś nie mogłam się zebrać: czasu brak, weny brak... Już prawie skończyłam nowy obraz i postaram się go wstawić jak będzie gotowy. Jest też jeszcze jeden - skończony, ale pojawi się tu dopiero w drugiej połowie lutego ponieważ osoba, która czyta tego bloga ma go dostać w prezencie. Ale do rzeczy, mam tu przecież pisać o podkładce pod telefon.
Takie piękności nauczyła mnie robić moja koleżanka Kasia, o której to Wam pisałam już jakiś czas temu w zakładce "Moje inspiracje" Podkładka jest wykonana z wełny czesankowej na szczotce, czyli po prostu filcowanie igłą na sucho. Telefon, który na niej poleguje miał mi trochę za złe, że go zdjęłam do zrobienia tego zdjęcia, ale chyba już mi wybaczył ;-)
Pozdrawiam,
Emily
PS Na różowego miśka musicie jeszcze trochę poczekać ponieważ cierpię na "brakoczasotę", a jak już mam czas, to jedna miśkowa noga wychodzi inna od drugiej, albo druga inna od jednej ;-)
Podkładka jest śliczna i rozumiem telefonikowe podenerwowanie.
OdpowiedzUsuńA co do misia, to zastanawiam się czy różnonożność musi stanowić wadę. Jednak bardzo dobrze rozumiem, że dla Autorki jest to dość frustrujące. Powodzenia zatem Toskanio w drugonożnych zmaganiach. :)
Emma
Dziękuję Ci bardzo Emmo za misio-wsparcie. Może masz rację co do ich różności...
UsuńToskania