Strasznie Was przepraszam, że nie pisałam tyle czasu. Aktualnie starcza mi go na niewiele przyjemności... a nawet, jeśli już go znajdę to te przyjemności nie są takie przyjemne, bo coś cały czas czeka na zrobienie... No sorry, taki mamy klimat :D
Wczoraj przez trzy godziny robiłam ciasto, a dzisiaj już go nie ma, gdybym go nie upiekła to wyszłoby na to samo w sumie... Dzisiaj udało mi się uszyć Lavie derkę, którą zobaczycie w kolejnym poście, jeśli tylko uda mi się zrobić jej zdjęcia. U konia też nie byłam od dwóch tygodni... O, właśnie! Muszę zrobić od początku czerwone owijki, bo nie spełniają warunków bezpieczeństwa - rozwinęły się, jak siedziałam na koniu, a on dzielny szedł dalej - przecież nie kazali się zatrzymywać... Poprawię też miętowy czaprak, tj. zmienię lamówkę i być może dorobię sznur ozdobny, żebym przestała myśleć o kolejnych pięciu kolorach czapraków, które powinnam mieć.
Pozdrawiam,
Em
Pięknie zrobione te fioletowe kwiaty... a Lawa to chyba lubi pozować:)
OdpowiedzUsuńDziękuję...
UsuńNie wiem do końca, jak to z tym jej pozowaniem jest. Czasami nie może ustać w miejscu, a czasem sobie siądzie i ma minę jak dama, jakby czekała na zdjęcie...