Oj, oj... Ostatnio mało piszę. Przepraszam Was bardzo, ale jest wiosna, co prawda tylko kalendarzowo-astronomiczna, bo pogoda na to nie wskazuje... Jednak ilość długich spacerów z Lavą odpowiednio zwiększyła się w stosunku do tej, która była standardem zimowym :) W związku z tym robię też dużo zdjęć, o czym przekonacie się w następnych postach. Mam dużo migawek pąkowych, zielono-trawiastych, błotno-psich i wiele, wiele więcej inno-tematycznych.
Ale żeby nie było - nie próżnuję, jeśli chodzi o szycie, w ostatnim czasie powstała słonio-nerka, którą zapowiadam od bardzo dawna oraz Petronela, o której dzisiaj też Wam opowiem. Mam też w zanadrzu instrukcję na uszycie szelek norweskich, kilku rodzajów pokrowców na telefony (nowe i odświeżone), skonstruowanie slalomu do agility... Długo by wymieniać!
Kończę "unowocześniać" bloga - uprościłam używanie etykiet, dzięki czemu nie są długie na kilometr, zwiększam wielkość zdjęć, dzięki czemu można je wygodnie obejrzeć bez konieczności otwierania przeglądarki, ułandniłam galerię :)
Petronela Rychłowczas, bo o niej jest ten post, to bardzo elegancka króliczyca - jest freelancerką, pracuje jako ogrodniczka - lubi w szczególności zajmować się swoim ogrodem, ale jeśli ktoś jest chętny skorzystać z jej usług, to może się ze mną skontaktować. Ja wszystko jej przekażę. Bardzo lubi kwiaty, ale ma też pole, którym zajmuje się z wielkim zaangażowaniem.
Jestem z siebie bardzo dumna, bo o ile spodnie, kapelusz i ciało zrobiłam z wykroju, to bluza jest w 100% moim projektem! Dziury na uszy były baaaardzo trudne do wykonania, ale jak już je zrobiłam, to uznałam, że weszłam na kolejny poziom szyciowy. Pomysł na nie podsunęła mi Męska Ręka, czyli mój Tata, którego chyba mogę wreszcie ujawnić :)
Już widać pierwsze pąki!