Obiecałam! Troszku późno dodaję, ale sama dzisiaj robię, bo jestem umówiona, z Kasią wspomnianą w inspiracjach ;)
Co będzie potrzebne? Na... nieokreśloną ilość pierniczków. Wiem tylko, że znikają szybko.
- 340 g jasnej mąki,
- 115 g masła,
- 2 łyżeczki mielonego imbiru,
- 175 g brązowego cukru,
- 4 łyżki stołowe miodu,
- 1 roztrzepane jajko,
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej.
Jak to zrobić?
Masło, cukier i miód wkładamy do rondelka. Stawiamy na małym ogniu i mieszamy, aż utworzą jednolitą masę. W oddzielnej misce mieszamy mąkę, imbir i sodę. Dodajemy masę upichconą w rondelku i jajko. Dobrze to wszystko mieszamy i ugniatamy w kulę. Wkładamy do plastikowego worka. Wstawiamy do lodówki na 30 min (aż wystygnie). Nastawiamy piekarnik na 190*C, szykujemy tacę (ja kładę papier do pieczenia). Posypujemy mąką to, na czym będziemy wykrawać pierniczki (ja używam stołu, duuużo miejsca wtedy mam!). Urywamy kawałek ciasta i rozwałkowujemy na powierzchni wykrawalniczej do momentu, kiedy będzie miało +/- 1/2 cm. Wycinamy pierniczki i przekładamy na tacę. Można porobić im dziurki na sznurki, żeby dało się wieszać na choince. Kiedyś sama tak robiłam, ale jako, że Lava jest żarłokiem wolę nie ryzykować. Nigdy nic mojego nie zjadła ale... jakby pociągnęła pierniczka wiszącego na choince obwieszonej ozdobami... Pieczemy herbatniki 10-15 min, aż nabiorą złocistego-brązowego koloru. Przekładamy na coś płaskiego (inaczej nabiorą kształt tego na czym leżały) i czekamy, aż wystygną.
Smacznego i wesołych świąt!!!