czwartek, 31 marca 2016

Antyzaplątywacz do słuchawek

Kiedyś zauważyłam taki twór, ale jako, że nie jestem zbyt gorliwym słuchaczem muzyki nie uznałam, żeby był mi jakoś specjalnie potrzebny.
Ale teraz, kiedy spacery z Lavą odbywają się "babciowym" tempem czasami potrzebuję sobie jakoś urozmaicić te 2km, więc przydają się i słuchawki. A jak wszystkim wiadomo największą ich zmorą jest nie co innego, jak właśnie plątanie. Prostym rozwiązaniem jest antyzaplątywacz, którym może zostać nawet kawałek sznurka, ale ja i moja potrzeba idealizmu powiedziałyśmy, że przecież musi pasować do pokrowca na telefon i wizytownika. Tak oto dopełnił się komplet.

Wioooosna!
Em

8 komentarzy:

  1. Idealnie się to wszystko wpasowało w zestaw! Świetnie to wszystko wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Em, weszzłaś na nowy poziom wyrafinowania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze mam problem z poplątanymi słuchawkami. Ciekawa opcja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale cudo! bardzo pomyslowe. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak nazywa się to coś czym zamykasz to do słuchawek, to metalowe, to się jakoś nabija, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zatrzask. Tutaj użyłam takiego wszywanego, czyli wystarcza gruba nić i igła. Występują też takie wciskane/nabijane, ale do tego potrzebne jest pewne magiczne urządzenie (niestety lidlowskie nie wytrzymało mojej siły i się wygięło, więc nie dociska + i nie było w stanie przebić się przez 3 warstwy materiału :/).

      Usuń
    2. Wooo było w lidlu? Tam jest wszystko!

      Usuń
    3. Niestety jakość rzeczy tańszych 5 razy od sytuacji "normalnej" bywa wątpliwa...

      Usuń