sobota, 30 grudnia 2017

Nowy Rok

Z okazji zbliżającego się (już tylko 1,5 dnia!) Nowego Roku chciałam wszystkim Wam, Drodzy Czytelnicy, życzyć wszystkiego najlepszego. Oby rękodzieło powstawało łatwo, nowe techniki okazywały się zupełnie proste i niegroźne, a nić w maszynie nigdy nie kończyła na ostatnich centymetrach!
Ze swojej strony nie zadeklaruję tym razem częstszych postów. Kończę szkołę, a co za tym idzie wielkimi krokami zbliżają się egzaminy, a nad głową ciągle wiszą sprawdziany. Niestety uniemożliwia mi to częste tworzenie nowości, a nie chciałabym pisać postów "po łebkach'. Będą więc pojawiać się nieregularnie, ale obiecuję dobry stuff! ;)
Blog ma już 4 lata i zdecydowanie był najmniej owocny z minionych. Średnio jednak wychodzi prawie 2000 wejść miesięcznie, co, jak na to, że blog miał być po prostu miejscem do zebrania wszystkich moich "dzieł", jest bardzo dobrym wynikiem! Czytelnicy pochodzą z różnych zakątków świata, co także bardzo mnie cieszy.
Śnieg na święta niestety się nie pojawił, ale przynajmniej lubelskie Stare Miasto zostało przepięknie (i inaczej niż rok temu) przyozdobione. Wybrałam się z Beotkiem (bo Lava pewnie zastrajkowałaby po kilku metrach, że zimno) na wyprawę, która zaowocowała kilkoma świetnymi zdjęciami, jednak to, z którym dzisiaj przychodzę - no cóż, absolutnie podbiło moje serce.

Pozdrawiamy!

sobota, 16 grudnia 2017

Święta

Uff... Najgorszy czas roku 2017 już chyba za mną, teraz "tylko" przedświąteczna gorączka, potem chwila harówki przed feriami, odpoczynek i harówka do egzaminów. Potem, mam wielką nadzieję, że znajdę już więcej czasu dla siebie - na robienie zdjęć, szycie, wyszywanie... :)
Nie mogę doczekać się świat, mam nadzieję, że uszyję wtedy wszystko to, co planuję uszyć od września!
Teraz zostawię Was w świątecznym beoklimacie. Niestety śnieg pojawił się tylko na chwilę i to w dodatku wtedy, kiedy byłam w szkole, potem było ciemno, a potem stała się breja ;) Tak więc klimat lampkowo-przytulny, moje pierwsze podejście do tego typu zdjęć, jak na początki - jestem zadowolona!


Pozdrawiam przedświątecznie,
Em

niedziela, 29 października 2017

Czerwoność


Podczas jednego z psich spacerów spotkałam takie śliczne czerwone owocki. Oczywiście przed wyjściem z domu długo zastanawiałam się czy wziąć obiektyw "do krzaków", i zrezygnowałam... pobiegłam więc do domu, odstawiłam Beosia (A dla czego? O tym na drugim blogu, tu mogę napisać, że urwis z niego!) i wróciłam z Lavą obfotografować kuleczki.

Em

piątek, 29 września 2017

Pokrowiec na telefon

Tak się przykro stało, że w wakacje rymsnął mi telefon, i przestał działać :( Skutek był taki, że musiałam nabyć nowy, a że prawie nie występują urządzenia tej samej wielkości, musiałam uszyć też nowy pokrowiec. I oto jest - gekon na kwieciu, tak się nazywa :P
Wypełniłam go ociepliną, żeby nie było zimno ;) Środek i wierzch są ze sztucznego zamszu, który mogłabym reklamować na każdym kroku. Klapka ze ślicznych szarych kwiatków, które już kiedyś widzieliście. Wszystko uzupełnił śliczny geko, który kosztował chyba złotówkę, i uznałam, że muszę go mieć na zaś. No i nadeszło owe nazaś.


piątek, 22 września 2017

Materac



W sumie ten materac nie jest do końca materacem, ale spełnia jego funkcję. Przez bardzo długi czas Beowulf spał na starej poduszce Lavy, która przestała wyglądać na tyle dobrze, żeby leżeć w salonie :P Więc Lava dostała nową, a ta czekała na Kogoś Ważnego ;) Szczeniątko przybyło, a przecież nie wypada, żeby taki uroczy Książę spał na gołym plastiku! Poducha poszła do klatki i tak sobie na niej spał przez 3 miesiące. Po przeprowadzce do mojego pokoju zaczęła mnie irytować jej brzydota i wreszcie zebrałam się do uszycia materaca.

piątek, 15 września 2017

Grzybek

Spacerując w wakacje po górach natknęłam się na taki cudowny widok. Nie udało mu się zbiec, nim  wyciągnęłam aparat - co za ulga! ;)
Zostawiam Was więc z ty m uroczym stworzonkiem na dobre rozpoczęcie weekendu!


Em

sobota, 2 września 2017

Obroża dla małego dinozaura

Bejczysław jest tak uroczym zwierzątkiem, ze myślałam, że słodziej być nie może. Ale jednak, da się! Kiedy przywdziewa na szyję bandę dinozaurów, rozpływam się z nadmiaru słodyczy!

wtorek, 15 sierpnia 2017

Obroże dla "rodzeństwa"

Chyba to podchodzi już pod chorobę, ale kocham obroże. Nie mam ich bardzo wielu, ale lubię co jakiś czas uszyć nową - po pierwsze to niezwykle odprężające, a po drugie - lubię nowe psie outfity ;)
Kiedy okazało się, że Bejuszek jest na świecie i czeka na mnie na drugim końcu Polski, uznałam że muszę uszyć dwie bardzo podobne obroże na specjalne okazje, żeby pieski wyglądały jeszcze słodziej ;)
Niestety jakoś tak wyszło, że Lava chodziła w swojej obroży na brudne spacery i musiałam wrzucić akcesorium do prania, wtedy okazało się, że materiał nie był dobrze zafarbowany i niektóre trójkąciki się rozmazały :( Bejq nie był jeszcze dobry rozmiarowo, więc nie mam wspólnego psiego zdjęcia w tych obrożach, ale obiecuję kiedyś to nadrobić - dzisiaj szyja B zaliczyła egzamin rozmiarowy i dostała zielone światło na przywdziewanie tego uroczego naszyjnika.



Em

sobota, 29 lipca 2017

Sakiewka na smakołyki

Szczeniak oznacza dla mnie, że muszę mieć ze sobą chrupki ZAWSZE, bez żadnych wyjątków. W związku z tym zaczęły mi znacznie bardziej przeszkadzać wady sakiewki 1.0 - przez sztywność materiału i gumkę w ściągaczu nie do końca się zamykała, zaczął puszczać szew przy zaczepce na karabińczyk, zostały już naprawione, ale w sumie... To dobre powody, żeby uszyć sakiewkę 2.0.
Użyłam znacznie cieńszego ortaliony, który został po szyciu derki przeciwdeszczowej oraz kurtki zimowej dla Lavy i maty samochodowej. Wierzch wykonałam z resztek granatowego płótna, którego używałam do stworzenia plecaka, torby i nerki. Wykończyłam tak jak w wersji 1.0 pomarańczowym płótnem znanym z nerki i toreb plażowych oraz kwiatową tasiemką. Tym razem sznurkiem został sznurek bawełniany i daje się już prawie całkiem zacisnąć woreczek!

piątek, 14 lipca 2017

Saszetka na dokumenty


Dwa psy to dwa razy więcej do dokumentów, wizyty u weterynarza staramy się robić podwójnie, więc trzeba zabrać dwie książeczki zdrowia. Wakacje to książeczki zdrowia + paszporty, wiec to już cztery dość ważne cośki do pilnowania ;) Pomyślałam, że uszyję prostą saszetkę, żeby tego wszystkiego nie pogubić.

poniedziałek, 10 lipca 2017

Pokrowiec na klatkę


Jakkolwiek barbarzyńsko by to nie brzmiało, Beowulf pomieszkuje w klatce. Jest to fantastyczny wynalazek o groźnej nazwie. Bejcioszek ma tam swoją norkę, gdzie zdarza się trafić na szynkę, są tam świetne pluszaki i w dodatku serwują posiłki. No raj na ziemi! Można też się bezpiecznie ukryć przed groźnymi gośćmi. Żeby klatka była przytulniejsza przyjęło się, że się ją czymś przykrywa. Mój perfekcjonizm nie pozwalał długo na to, żeby był to zwykły koc. Niedługo po przybyciu uroczego Przybysza powstał pokrowiec na jego chatkę.

piątek, 16 czerwca 2017

Len

Szczeniak motywuje do porannego wstawania najbardziej na świecie. W związku z tym codziennie najpóźniej o 6 jestem na nogach (lub moja Mama, której bardzo za to dziękuję). Po załatwieniu wszystkiego co najważniejsze odbywa się karmienie "lwów", a potem musimy się pobawić w ogródku. Ostatnio spotkałam w nim (jak co dzień) kępkę lnu, była orosiona (w sensie, że była na niej rosa) i przepięknie oświetlona przez wschodzące słońce. Nie mogłam się powstrzymać i wróciłam do domu po aparat.
Już niedługo szykuje się wielkie (dosłownie) szycie, nie mogę się doczekać! Efekty zobaczycie oczywiście tu na blogu.
Z innych informacji - w Internecie pojawił się dzisiaj mój drugi blog - PSIAMIĘTNIK, na który zapraszam wszystkich Fanów moich psów i Osoby chętne na więcej tekstu, który wychodzi mi spod klawiatury.


Em

wtorek, 6 czerwca 2017

Beowulf

Jak zapowiadałam w ostatnim poście - nasza rodzina powiększyła się już prawie dwa tygodnie temu o bardzo uroczego (choć momentami też bardzo irytującego ;) ) szczeniaczka. Na imię mu Beowulf, zdrobniale Bej, Bejcioszki i... różnie inaczej. Jest bardzo sympatyczny, choć potrzebuje żeby "zabezpieczać mu tyły", bo kiedy spotka na swojej drodze coś strasznego (jak samochód sąsiada wjeżdżającego na podjazd obok), to przybiega się schować pod nogami :P Kocha mizianko, chociaż obcy ludzie nie są zbyt fajni - pracujemy nad niebaniem się, bo miłość nie jest konieczna (dzięki Lavie znam wady kochania każdego ludzia). Nie będę wdawać się w szczegóły wychowawcze, bo do tego będzie blog nr 2 (już prawie prawie!).


sobota, 20 maja 2017

Mleczyk

Tydzień temu poszłam z Lavą na niezobowiązujący spacer dla przyjemności, ale gdy dotarłam na łąkę ruszyłam sprintem do domu (a wierzcie mi, że w nieco przydużych kaloszach pod górkę o nachyleniu... dużym, nie jest to łatwe). Światło było przepiękne, w powietrzu latały jakieś zabawne owady, mlecze zaczęły się zamykać... Słowem - pięknie. Oczywiście większość zdjęć przedstawia Lavę, więc zobaczycie i je, ale dzisiaj pora na kwiatka. Nie jestem specjalistą w dziedzinie fotografii kwiatków, w ogóle nie jestem specjalistą w dziedzinie fotografii, ale nawet regresy mi ostatnio nie przeszkadzają, bo czasami, żeby pójść naprzód, trzeba zrobić kilka kroków w tył.
A już za 6 dni... info w poprzednim poście :D


Em

piątek, 5 maja 2017

Sasanka

Wbrew pozorom, nie robię zdjęć tylko Lavie. Przed moim obiektywem często "stają" także roślinki i krajobrazy, ale nie ma aż tak dużego efektu WOW jaki lubię. Powoli ewoluuję nie pokazując Wam tego, co powstaje, żeby kiedyś opadły Wam szczęki ;)
Tutaj nie ma WOW, wiosna jest taka, jakby jej nie było. Kwiatki są, ptaszki śpiewają, ale nie ma słońca, co nieco utrudnia robienie zdjęć roślinkom :(


A już za trzy tygodnie, nasza rodzinka powiększy się o ślicznego Chłopca. Ma cztery grube, puchate łapki, czarny ogonek z białym pędzelkiem i jest idealnym, wyczekanym, wymarzonym Synusiem! W związku z tym powstanie nowy blog. Wpisy, będą o tematyce czysto psiej, więc osoby niezainteresowane tematem nie ucierpią. Tu wciąż pojawiać się będą moje robótki. Ostatnio naszła mnie ochota na haft atłasowy, więc wyposażyłam się w tamborek, potrzebuję już tylko płótna!

Em

środa, 19 kwietnia 2017

Tunel

Ostatnio bardzo dużo tu zdjęć, ale uszyłam niedawno cztery obroże, czekają tylko na zdjęcia :) Do tego mam zamiar zrobić sobie portfel idealny i nowy antyzaplątywacz, może uda się już jutro, bo akurat mam chwilę wolnego czasu!
Oprócz tego przygotowania do małej-wielkiej zmiany idą pełną parą! Ale spokojnie, blog pozostanie, a ja może wreszcie znajdę motywację do lepszej organizacji pracy na blogu i posty NA PRAWDĘ będą pojawiać się raz w tygodniu ;) O tym wszystkim już niedługo... Wtajemniczeni niech nic nie zdradzają!
Co do samego zdjęcia - dopiero niedawno odkryłam ten "tunel" i jestem nim zachwycona, postaram się zrobić w nim o każdej porze roku takie samo zdjęcie :) Jedno już mam!


Em

niedziela, 9 kwietnia 2017

Pewnej wiosny

Jeszcze kilka tygodni temu wiosna była w pełni, teraz chyba wracamy do szarej deszczowej pogody :( Ale cóż, w sumie kwiecień to kwiecień - ma prawo być jeszcze brzydko, na upały poczekajmy do czerwca.
Nie pamiętam, czy już chwaliłam się ta radosną nowiną, ale w mojej "stajni" zamieszkało 85mm f/1.8 Canona, w którym jestem zakochana - w końcu AF, bez którego żyłam przez prawie rok (choć Helios i Dompilan nadal pozostają moimi miłościami). Wreszcie zdjęcia w ruchu i rzeczy, które są dalej (aczkolwiek prze 50mm nie musiałam odchodzić na milion kroków, kiedy Lava w tym czasie zdąży zmienić ustawienie ;) ).
Kwiatki też niedługo się pojawią, bo już prawie wszystkie rozkwitły, czekam tylko na odpowiednie światło!


Em

piątek, 10 marca 2017

Powrót do zimy

Jak pewnie część z Was wie, Lava ma chory staw w prawej łapce. Od października próbowałam uszyć jej jakiś zgrabny strój, żeby mogła gibko pomykać po mrozie. Kiedy zimno dobiera się do chorego łokcia, zaczyna ją bardzo boleć, więc potrzebowała czegoś z nogawkami.
Chciałam dobrze i przedobrzyłam, zamawiając cordure o gramaturze 400g podbijaną PCV. Po odebraniu zamówienia okazało się, że materiał jest bardzo sztywny :( Mięsisty polar okazał się być bardzo sympatyczny i uszyłam derkę z nogawkami. Po kilku spacerach okazało się, że nic z tego, bo cordura nie chce się rozchodzić, więc zaczęłam od nowa.
Finalnie uszyłam coś na wzór poprzedniej derki, ale z polarową nogawką na prawej przedniej łapce. Wygląda to nieco zabawnie, ale dzięki temu nie ma zbędnego materiału, który mógłby nasiąknąć lub się podwinąć. Lava gibko śmigała przez całą zimę, ślizgała się po lodzie i biegała za piłką bez marudzenia :) Chyba osiągnęłam sukces!
Strasznie podobają mi się wypustki, które wpuściłam w "ramki" dziur na nogi! Na grzbiecie jest przez całą długość zapięcie na zamek, a kołnierz wiązany jest elastycznym sznurkiem, zdjęcia szczegółów in progress ;)


Em

sobota, 4 lutego 2017

Woreczek na chrupki

Przyszła zima, więc na spacerach z Lavą wyglądam jak ludzik Michelin. Od niedawna jest nieco lepiej, do pod kurtkę zakładam cienki polar, ale mimo wszystko zapinanie nerki na kurtce powoduje, że wyglądam jak baleron :D Ale jakoś trzeba dystrybuować Lavie żarełko, więc przyszłam sobie z pomocą (hehe) i uszyłam saszetkę. Mogę ją przypiąć do dowolnej szlufki, więc przyda się też w lecie, kiedy nie będę chciała targać ze sobą całej nerki (hehe, i tak mam zawsze dwie, hehe) na spacer.
Mam ostatnio fazę na odblaskową wypustkę, więc nie mogło jej zabraknąć, do tego malutki akcent kwiatowy i odrobina pomarańczu (tak zwana cnota z musu - zastosowanie na całości cordury uniemożliwiłoby mi zaciskanie). Saszetka z obu stron jest wykonana z cordury podbitej PCV (chyba zwiększa to nieprzemakalność ;) ), więc chrupkotłuszczyk nie ma jak się wydostać na wierzch!
W dodatku okazuje się (w co wierzyłam od zawsze, bo matematykę uwielbiam), że matematyka przydaje się w życiu poza sklepem - musiałam obliczyć obwód koła :D

piątek, 13 stycznia 2017

Trzecie drugie pluszowe ja Lavy

Zaczyna robić się interesująco :D
Po latach poszukiwań znalazłam materiał idealny, kolor idealny i uszyłam Lavę, która cała w dotyku jest jak lavowe uszy.
Najchętniej chodziłabym z nią wszędzie, ale obawiam się, że ludzi mogliby dziwnie się na mnie patrzeć, bo chyba wykroczyłam poza granicę wieku, w której dopuszczalne społecznie jest chodzenie "za rączkę" z zabawkami... a chciałoby się :)


piątek, 6 stycznia 2017

Zimowy moment

W 2016 śnieg spadł w mojej okolicy kilka razy, ale zaraz topniał, jednak zdarzyło się kilka dni, kiedy było naprawdę magicznie, więc wykorzystałam te chwile, żeby uwiecznić Lavę w śniegu :)

niedziela, 1 stycznia 2017

Szczęślowego Nowego Roku!

Nie mogę uwierzyć, ale już dziś, teraz, w tym momencie, mijają 3 lata odkąd założyłam bloga! Dużo się w tym czasie zmieniło - spełniłam kilka marzeń, kolejne jest już prawie w drodze (wtajemniczeni niechaj jeszcze chwilę pomilczą ;) ) W tym roku szykuje się kilka zmian, mam nadzieję, że się Wam spodobają, bo ja już przybieram rączkami z niecierpliwości, żeby wszystko opowiedzieć, albo raczej opisać.
Chciałabym Wszystkim Czytelnikom życzyć w 2017 wszystkiego, co najlepsze, sukcesów rękodzielniczych, spełniania i odnajdowania pasji! I dużo zdrowia, bo bez niego trudno się w niektórych spełniać, aczkolwiek kto nie lubi robić na drutach pod kocykiem, w czapce, pod stertą chusteczek ;) ?
Ze swojej strony obiecuję, że posty będą pojawiać się regularnie, raz w tygodniu, prawdopodobnie w piątki o piątej (znaczy się 17, ale piątek o piątej fajniej brzmi ;) ).