czwartek, 19 lutego 2015

Szyję, bo mam nudności

Gdy byłam mała (w sumie to nadal zbyt duża nie jestem - kategoria "Blogi nastolatków" nie jest bardzo chwilowa, gdybym w przyszłym roku brała udział w konkursie nadal bym w niej pozostawała, mogłabym też powtórzyć to zdanie za dwa i trzy lata), myślałam, że człowiek ma "nudności", kiedy mu się nudzi. Idąc tym tokiem myślenia - szyję, bo mam nudności. Tak, właśnie! Oczywiście mam mnóstwo rzeczy do roboty, często korzystam z tych alternatyw - czytam, uczę się (a nawet dostaję szalone stypendium za średnią!), spędzam czas z Lavą, programuję, robię grafikę, strony... długo by wymieniać, co robię oprócz szycia i tego, co widzicie na blogu!
Od dłuższego czasu chodzi za mną kolejny zestaw: obroża + szelki. Dla Lavy rzecz jasna, bo dla kogo innego? Obserwuję różne firmy hand-made produkujące akcesoria dla psów. W sumie, przez to popadłam w taką psio-akcesoryjną manię :) To, co dotychczas tworzyłam zazwyczaj nie było do końca zaplanowane. "O, jedziemy do sklepu? To dajcie mi 10 min. Zmierzę Lavę i kupimy od razu kilka rzeczy na nową obrożę i szelki!" Da się z tego wywnioskować, że kupowałam to, co tylko mniej więcej spełniało moje oczekiwania. Nigdy nie udało mi się zdobyć spawanych D-kółek szerokości 2,5 cm; odpowiedni klips udało mi się kupić dwa razy, a regulator... mógłby być nieco dłuższy. To, co zrobiłam jest oczywiście odpowiednie, ale nie spełnia moich oczekiwań w 100%, tylko w 90%.
Właśnie dlatego chcę teraz uszyć obrożę wymarzoną! Jeszcze nie wiem, jak będzie wyglądała. Na pewno nie będzie impulsem, tak jak poprzednie, tylko czymś bardzo przemyślanym. Z softshell'owym lub nurkowym (zabawna nazwa na materiał!) podszyciem. Z solidnym D-kółkiem. Z odpowiednią regulacją. Z mocnym i w 100% "godnym zaufania" klipsem. Ładnego koloru (a nawet dwóch lub trzech!). Na kolejne lata.
Myślę o brązowych akcentach, błękicie, jasnej zieleni (odcień z wiosennego designu, który zaraz powróci!), pomarańczu i głębokiej malwie :) Coś trzeba wyeliminować, bo byłoby za dużo szczęścia... ale w sumie Lava jest psem szczęśliwym. Może obszycie z materiału, a może tasiemka? Kto wie?! Muszę przede wszystkim myśleć! Wypadałoby jeszcze, żeby koszt wykonania obroży (i szelek! zupełnie o nich zapomniałam!) nie przewyższył kosztu kupna gotowego produktu...
Ups. Zmieniłam zdanie w trakcie pisania posta :D Obroża będzie miała polarowe podszycie (tak jak szelki, które wcześniej szyłam), taśma nośna obszyta będzie tkanią, którą właśnie próbuję wybrać. Prawdopodobnie do zestawu obroża + szelki powstanie też nerka... bo kto to widział, żeby właściciel nie pasował do psa?!

Słoniki wygrały konkurs, mimo najwyższej ceny :D

Em

10 komentarzy:

  1. To wspaniale, że miewasz nudności;-) Będę czekać na ich kolejne efekty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, byleby tylko nie były takie prawdziwe - to mogłoby przeszkodzić tym "moim" :)

      Usuń
  2. Do psa pasować trzeba! Wiadomo! Właściciele zazwyczaj do psów pasują, zauważyłaś? ;-)
    Albo się tak wzajemnie dobierają (tylko kto kogo wybiera?) albo się do siebie upodabniają (znów pytanie kto do kogo się upodabnia?). Tak jest. Sądząc z Twojego zdjęcia zamieszczonego na blogu, Ty i Lava kolorystycznie jesteście ... no właśnie: dopasowane!
    ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest... W naszym wypadku, to ja z rodziną wybrałam Lavę :) A ona się upodobniła - na początku była jasna, prawie biała, tylko uszka były złote i sierść też jej się zaczęła na grzbiecie kręcić!

      Usuń
  3. słoniki... bezzkonkurencyjne!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Słoniki są naprawdę fajne. A inne rzeczy z takich słoników też można zrobić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością - my będziemy miały szelki, obrożę i nerkę. Prawdopodobnie jeszcze zostanie na jakieś drobiazgi :)

      Usuń
  5. Kupić dobry klips to dopiero sztuka, mój się cały czas rozpina :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to muszą być jakieś pechowe! Mi się taki jeszcze nigdy nie trafił, mam problem z kształtem, ale jakość zawsze doskonała. Niestety najlepiej jest odwiedzić sklep z akcesoriami kaletniczymi lub zamawiać przez Internet, co nie zawsze jest opłacalne :(

      Usuń